Archive for 30 grudnia, 2008

244. Nadzieje i Nadzienie na 2009

30 grudnia 2008

Panna:Przed Tobą rok pełen tajemnic i niespodzianek. Już wiosną przekonasz się, że nawet jeśli dwie osoby patrzą w tym samym kierunku, widzą co innego. Nie daj się zwieść pozorom! Ostrożnie podchodź do nowych znajomości, a i stare warto zrewidować. Miłym zaskoczeniem będzie daleka podróż, która szykuje się w połowie roku. Na jesieni wypatruj awansu i większych finansów. W sprawach sercowych raczej nie licz na miłość od pierwszego wejrzenia.

Tygodnik Zamojski: Horoskop

Mam różne nadzieje na Nowy Rok 2009 i dlaczego nie? Matka nie matka, ale bez niej byłoby trudno pchać dniem za dniem bez tego mrugającego światełka na horyzoncie, którym jest płocha nadzieja. Beznadziejni głupcy popełniają samobójstwo, mądrzy ludzie opychają się nadzieniem ze świątecznego indyka i liczą na to, że im nie zaszkodzi, a pomóc może. Staropolskie „nadziewać się” miało znaczenie „spodziewać się”, a ten okres miłych niespodzianek Rej nazywał „czasem nienadzieżnej (nienadzianej) potrzeby”. Powyższy horoskop dał mi nadzieję, obiecując rok pełen tajemnic i niespodzianek. Uwielbiam tajemnice i jestem zawsze gotowy na urocze niespodzianki. Wiosna zapowiada się ciekawie o tyle, że ja mam paskudny zwyczaj widzenia tego, czego inni nie dostrzegają i dzięki temu mam spore trudności w przekonywaniu bliskich i dalszych, aby patrzyli w moim kierunku. Nowe znajomości to chyba tylko w blogowisku, a do tych to zawsze podchodzę ostrożnie, bo trolla czasem trudno dostrzec. Jednym z najtrudniejszych do pozbycia się jest troll-nudziarz, który na pozór robi mało szkody blogowi, ale odstrasza innych swoimi bezdennie nudnymi komentarzami – zwykle w formie krótkiego zdania bez sensu. Starych znajomości nie będę rewidował – one same znikają w poszukiwaniu nowych silnych wrażeń blogowych. Mówi się trudno. Ja nie potrafię pisać codziennych dreszczowców, ale pewnie założę kilka nowych blogów (jeden wystarczy?) na opisywanie moich tajemniczych przygód w 2009. Przewidywana daleka podróż trochę mnie niepokoi, bo to brzmi jak odlot w zaświaty. Mam  nadzieję, że może jednak znajdę jakieś odległe miejsce na Wzgórzu Pierwiosnków i w ten sposób oszukam mój horrorskop.

Jesienne finanse przydałyby się przed daleką podróżą, ale darowanej szkapie nie zaglądam w uzębienie. W sprawach sercowych, jeśli to tak można określić, liczę na chuć od pierwszego spojrzenia, bo po drugim to mi zwykle przechodzi. gJ[