Archive for 23 grudnia, 2008

236. Cisza Jak Makiem Siał

23 grudnia 2008

Moja idealna kolacja wigilijna:opłatek z opactwa Dominikanów za rogiem, śledź w śmietanie, wódka, barszcz  z uszkami, wódka, karp smażony (ukradziony późną nocą ze stawu w Parku Regenta),wutka, ppirogi z kapustą, ćmaga, kluski z makiem, wóda,kutia, bakalie, łyski z sodą wodową…chrrrr. Na szczęście, obudziłem się i po całkowitym oprzytomnieniu złożyłem dziękczynne modły, że jestem w Londynie, na Mglistej Wyspie gdzie nikt nigdy nie słyszał o Wigilii. Kluski z makiem były kiedyś moją ulubioną potrawą wigilijną , ale o mak w naszych supermarketach  nie pytam, bo mogą wezwać policję. Oni myślą, że to opium. Wiele lat temu zaprosilem na wieczerzę wigilijną moich przyjaciół w Anglii. Gordon był z pochodzenia Niemcem, jego żona Ray-Egipcjanką, Gail- Irlandka, Syggie -Żyd z Francji i Kay,żona Angielka.. Marynowany śledź był udany,bo kupiłem go w polskim sklepie. Reszta:  barszcz, karpie i kluski z makiem – okropność, ale goście ciamkali i dziwili się, że Polacy mają takie niezwykłe religijne jadło. Opłatek im smakował najlepiej i zjedli mi ostatni kawałek. To była moja pierwsza i ostatnia próba nawrócenia tej bezbożnej, pogańskiej hałastry na katolicyzm i uroczyste spożywanie naszej niesamowicie niestrawnej, bezmięsnej  kolacji wigilijnej. Gdyby nie ten Smirnoff i post-wigilijna amnezja…TJI