O, Jezusku maluśki kieby rękawicka
albo tyz jakoby kawałecek smycka
A cemuześ nie siedział u Tatusia w niebie,
kie Twój Tatuś kochany nie wyganioł Ciebie?
Tam Ci usługiwali, wciórności, anioły
a tutaj se som lezys jako palec goły.
Tamoś jodoł kukiełke z carnuską i miodem
a tutaj sie zasilos samym tylko głodem.
Tameś pijoł gorzałke z słodką małmazyją
a tutaj sie ocęta samych łez napiją.
Tameś lezoł w pierzynce na złotem łozecku
a tutaj zaś na sianku i w zimnem złobecku.
Józef Szczypka, który zacytował tę góralską wersję Narodzin w swym pełnym takich historyjek i ciekawych opowiadań „Kalendarzu Polskim „ (1979) pisze: „Ta piękna pastorałka, w której prócz zadumy religijnej czuje się tęsknotę za dobrym świątecznym jadłem oraz –ba! – jeszcze lepszym napitkiem, nie jest za poprawna, gdy wylicza przyjemności niebiańskie, a chyba także, gdy ukazuje sytuację w Stajence. „ W zimnem złobecku”? Mogło się tak wydawać ludziom w czasach rzymskich, lecz już we wczesnym Średniowieczu, „zlobecek” ogrzewały wół i osioł… Inną perełką góralską w Szopce Krakowskiej była reakcja chłopa na wieść, że jego Kaśka mu umarła:
Ki jej diobeł stoł sie?
Kluski wcoraj zarła
Nie tak mi Kaśki zol,
jak mi klusek luto,
nie zjodłbym ich dzisiok
chowołbym na jutro.
Aha! to na pewno były kluski z makiem i z tym sentymentem to nawet mógłbym się zgodzić…Dobranoc.IJI
25 grudnia 2008 o 22:44
wciórności anioły, to jest to, czego mi brakowało przez cały dzień:)
dziękuję bardzo!!!
25 grudnia 2008 o 22:58
nyema: ano, pikne, to świenta prowda. Czym (obca) chata bogata tym rada..Słonecznego przebudzenia 😉
26 grudnia 2008 o 07:52
szaro… bardzo szaro… szara ulica… zdrętwiałe samochody… coś skrzypi i to pewnie jest dzień włażący po schodach…
ten dzień jest yrbod, ale jeszcze o tym nie wie…
tak, dzień yrbod:)
26 grudnia 2008 o 08:47
nyema:jak yrbod, to nie może być yłz. Słońce już lśni. Mroźno.
Sny były internetowe i awangardowe. Mam pomysł na badanie snów przez internet – jeśli czas pozwoli. Tymczasem…ach z tym czasem…:-)
26 grudnia 2008 o 09:20
oj, ale jak ja lubię tę pastorałkę. Ja zresztą w ogóle bardzo lubię kolędy, tylko czemuś coraz częściej słyszę Last Christmas, zamiast Lulajże Jezuniu. A najbardziej lubię takie śpiewane zwyczajnie, bez silenia się na oryginalną aranżację.
26 grudnia 2008 o 11:02
nie, nie jest yłz, a jeśli ten pomysł badania snów korzysta z guglowej poszukiwarki, to już przedtem mnie to zachwyciło…
tymczas to czas, który jest tym 🙂
26 grudnia 2008 o 11:28
prowincjuszka:te ludowe mają swoją wspaniałą spontaniczność
– jak Jezusek z kielonkiem ćmagi z małmazyją. Teraz jeszcze Sylwester do przeskoczenia i przybędzie dnia na barani skok.:)
nyema:jest internetowe Stowarzyszenie do Studiowania Snów oraz ileś tam milionów stron o sieci snów. Ciemny Ocean.:)
Czas który jest tym to chyba tymczym?