210. Ścichapęk W Ciechocinku

by

W szare dni gdy szare niewydarzone zdarzenia zderzają się z popielatymi wiewiórkami tańczącymi na dachu szarych komórek, mogę zawsze sięgnąć po ginkgo_leafzeszłonocne sny jako blogowy temat. Otóż śnił mi się Ciechocinek, uzdrowisko znane mi tylko z nazwy i z wielu opowiadań zachwyconej solną kuracją ciotki. Nie mam solonego pojęcia w jakim celu tam sennie powędrowałem ,ale chyba wolno mi pofantazjować na tem temat. Po mieście oprowadzała mnie nieznajoma kobieta, która opisywała zalety uzdrowiska, ale ostrzegła mnie, że jeśli nie nazywam się Ciechociński, to nie mam wielkich szans na znalezienie miejsca dla siebie. „Każdy kto tu przychodzi na leczenie ma takie nazwisko,” dodała z uśmiechem. Moja przewodniczka nie zabrała mnie do jaskini solnej, gdzie mógłbym poddać się speleoterapii, oddychając solnym aerozolem , co by z pewnością pomogło moim biednym oskrzelom. Czy mój senny „ciechocinek” był ostrzeżeniem, że mój organizm domaga się soli? A może mój anioł-dozorca zaprowadził mnie na kurację do jednego z tych rajskich ciechocinków? Na wszelki wypadek przeszukałem zasoby gugla i znalazłem dwie  pięknie brzmiące rośliny z parku w Ciechocinie: miłorząb dwuklapowy i soliród zielny. Ten pierwszy budzi we mnie różne niecne skojarzenia i pomysły, ale soliród surowo ostrzega przed nadużywaniem miłorząbu, zwłaszcza w dwuklapowej wersji. W pobliżu Wzgórza Pierwiosnków rośnie ten pięknie zwany miłorząb, którego dziwne liście nawet sobie zasuszyłem (zdjęcie powyżej). Anglicy nazywają to drzewo gingko biloba – jest to gatunek jednego z najstarszych gatunków drzew, które zadrzewiały ziemię 260 mil. lat temu. Na wszelki wypadek wsypię dziś do kąpieli dwuklapową dozę soli mineralnej i włożę pod poduszkę liść miłorząbu. Wprawdzie nie z Ciechocinka, ale liczą się dobre zamiary, nie?

Komentarze 22 to “210. Ścichapęk W Ciechocinku”

  1. Joanna Says:

    a nie miłorząB ?? :))

  2. nyema Says:

    piękny sen i liść, ten miłorząb ma dostęp do wielkich sił życiowych i rozdaje innym bez uszczerbku:)
    dzień dobry

  3. stefan Says:

    Joanna: dzięki za poprawkę- MiłorząB. Skopiowałem bez sprawdzenia ze strony Ciechocinka. Angielski Maidenhair tree
    (dziewiczy włos?) nie pomagał. Dziwne drzewa mają dziwne nazwy bo ten „rząb” występuje tylko w jarzębku (ptak) i jarzębinie której owocami się żywi. Pień „ręb”=pstry, kropkowany
    może od kształtu nasion.

  4. stefan Says:

    nyema:siły życiowe przydadzą się. Mój lokalny miłorząb rośnie przy kościele anglikańskim + rzekomo jest stara tradycja sadzenia tych drzew przy świątyniach. Symbolicznie, gontyna to też świątynia + taki mój mały cichycinek Dzień lepszy?

  5. nyema Says:

    tak, to takie gontynowe wspaniałe drzewo…
    a mój dzień nielepszy, niestety nie…
    jestem cały czas w swoim kącie i czekam że się może poprawi

  6. stefan Says:

    nyema: to co nie jest najlepsze jest często twarde jak skała; a jednak krople wody potrafią zniszczyć najtwardsze skały. Krople mierzą cierpliwość wody. To co jest płynne i łagodne zawsze potrafi pokonać to co jest nieubłaganie twarde. Tak mówió mędrcy. I mają rację. Nie czekaj, zabierz się do blogów i roztapiaj nienajlepszość 🙂

  7. nyema Says:

    tak robię, napisałam od rana bardzo dużo..
    dziękuję

  8. renifer Says:

    A ja w Ciechocinku często bywałam ( i rzadko bywam), gdyż mam tam kuzynkę. Teraz się zrobiło jakoś tak jarmarcznie z tymi wszędobylskimi reklamami w podłym stylu, ale „zabytki” ciechocińskie – tężnie, grzybek, pijalnia wód itd. – wspaniały klimat międzywojenny. (to takie moje skojarzenie)
    Dzisiaj śniła mi się Królowa Angielska, o!

  9. nyema Says:

    dzień dobry Stefanie, wczorajsze Twoje wodno-taoistyczne nauki bardzo mi się przydały:)

  10. stefan Says:

    renifer: hmm, może przesłałaś mi jakieś pamięciowe wibracje Twoich wrażeń, bo mój sen był w pewnym sensie taki jakiś komercjalny. O tężniach nigdy nie słyszałem, ale znalazłem ten dziwny termin na stronie webowej „Królowa” to zwykle symbol wyższego Ja. Pomyślny sen 🙂

  11. stefan Says:

    nyema: to mnie nie dziwi, to mnie pociesza. Może nasze sytuacje mają jakieś pokrewieństwa i dlatego łatwiej jest dzielić pewne symbole. Dzień dobry i będą lepsze – wcześniej lub później. Rzeka też powstała z kropli. 🙂

  12. renifer Says:

    Jak pomyślny, to się cieszę. Tylko to „wyższe ja” do kogo by należało?
    Zazwyczaj moje sny maja fabuły skomplikowane jak nieudane kryminały, wielowarstwowe, z różnych punktów widzenia, tylko nie wiadomo, czym się kończą. 😉 Czasami rano, kiedy się zbudzę w nieodpowiednim momencie, to je dosypiam, a czasami to wcale nie chce mi się wstawać – za piękne są. Kiedyś je zapisywałam codziennie rano – od kiedy przestałam pamiętam je gorzej, ale pamiętam, co uznaję za błogosławieństwo. Jakby mieć dwa życia za jednym razem!
    Miłych snów…

  13. stefan Says:

    renifer: a co? gdzie i kiedy zgubiłaś wyższe Ja? Moje sny- te które pamiętam są na ogół nudne przeróbki tego co czytałem przed pójściem spać. Kiedyś też wytresowałewm się do budzenia się po każdym śnie i notowaniu treści której nie mogłem odczytać rano. Dałem sobie spokój po 1,500, bo niczego się z nich nie nauczyłem albo nie potrafiłem się nauczyć
    Byle tylko oba rodzaje życia były bez problemów, koszmarów i zawiłości. Dobrej nocy. 🙂

  14. mirabelka Says:

    Hm… to oczywiście Twój sen, ale… opowiadając go światu niejako staje się on wszystkich, zresztą sny tak naprawdę nie mają właścicieli…:) Może takie moje skojarzenie. Ta kobieta zwraca uwagę na nazwisko czyli tez nazwę, coś do czegoś musi pasować. Ciechocinek to dla mnie uzdrowisko, takie pierwsze co przychodzi mi do głowy. A oto co znalazłam o pewnej nazwie wsi Ciechr, cytuję:
    Po raz pierwszy z nazwą tej miejscowości spotykamy się w dokumencie królewskim Bolesława Śmiałego wystawionym dla klasztoru benedyktynów w Mogilnie z roku 1065. Nazwa wsi zapisana została w języku staropolskim, Cechre. Jak łatwo zauważyć współczesny zapis tej nazwy nie uległ daleko idącym przeobrażeniom. Pomiędzy pierwszymi dwoma literami przybyło ?i? a końcową literę ?e? zastąpiono literą ?z?. Tak, więc współcześnie zapisujemy tą nazwę w formie ?Ciechrz?.

    Poszukując etymologicznego znaczenia tego słowa znajdujemy je w wyrazie ?cieszyć? i wywodzącym się z niego wyrazie pocieszać, od nich ciecha jako człon wyrazów pociecha, uciecha z kolei dalsze wywodzące się z nich słowa to ucieszny, cieszyciel, czyli dzisiejszy pocieszyciel. Człon nazewniczy ciech- znajdujemy w imiennictwie, czyli imionach takich jak Wojciech, Sieciech, z którego Szwieciech – Wszeciech, czy nazwach miejscowych: Ciechanowiec, Ciechanów, Ciechocin, Ciechocinek, Cieszyn, w końcu i nasz Ciechrz. Zdawałoby się, że na tym można byłoby już zakończyć wywód nazwy miejscowej Ciechrz, gdyby nie ten pierwszy zapis z 1065 r. Cechre, który zdaje się odnosić do słowa ?Cech? – ?kompania (rzemieślników)?, z niemieckiego Zeche, słowo również znaczące tyle samo, co ?kompania?. Dlatego też tą pierwotną nazwę należałoby odnieś właśnie do słowa Cech, czyli do określenia grupy mieszkańców pierwotnej osady Ciechrz, zajmującej się jakąś dziś bliżej nieznaną czynnością zawodową świadczoną na rzecz grodu książęcego lub pobliskich grodów, granicznego w Rzadkwinie (Rodequino) i zaporowego dla Kruszwicy w Stodolsku (Stodólnie).

    Pomijając zmiany w pisowni przyjmijmy nazwę miejscową Ciechrz jako tą wywodzącą się od słowa Ciecha, czyli miejsca radosnego zamieszkałego przez takąż ludność.

    Hm… Stefanie, czy chodzi o osoby, które potrafią się cieszyć życiem i współpracować. To wtedy powstaje uzdrawianie? hm… :)))) pozdrawiam ciepło
    PS. Jeśli oczywiście znajdziesz czas, to zerknij, komentarz mile widziany
    http://ezoteryka-gospodyni-domowej.blog.onet.pl/2,ID165035436,index.html

  15. stefan Says:

    mirabelka:wspaniale to zrobiłaś naprowadzając mnie na etymologię senną, co powinienem był zrobić sam, ale jakoś nie przyszło mi do łba. To było pocieszne pocieszenie od moich Przewodników którzy skorzystali z uczynności ezoterycznej gosposi. Przewodniczka we śnie była jasnym symbolem. Nazwisko znaczy że trzeba przestawić Ego na radość, pocieszanie i wspópracę z „uzdrowiskiem mądrości ziemskiej -sól jest tu symbolem. Mnie się „Ciecho” kojarzył ze słowem „cichy”, bo ciecha i cisza mają wspólny źródłosłów. Na Twoją stronę zaglądam bo jest w rss, ale ostatni wpis jest o grzybach z listopada, a o tym już rozmawialiśmy. Ciepło pozdrawiam w mroźno-słoneczny dzień i dziękuję za senną pomoc

  16. mirabelka Says:

    Hm.. chodziło mi abyś przeczytał Wieżę Babel to post z 2007 z 13 stycznia, tam za tym jest zaraz post ciąg dalszy wieży Babel. Cieszę się że pomogłam, czasem sny do mnie przemawiają…:)))

  17. stefan Says:

    mirabelka: przeczytałem, ale komentarz to byłby chyba więcej niż 500 słów, więc lepiej dam spokój. Biblię trzeba jednak czytać w hebrajskim albo greckim, bo tłumaczenia są beznadziejne. Teksty biblijne można odcyfrować na 7 różnych sposobów, bo każde słowo ma wiele znaczeń. Twoja egzegeza to z pewnością jedno znaczenie, ale nie jedyne. „Bóg” w oryginale to słowo w l.mn Elohim jak słusznie podejrzewałaś, ale to te istoty duchowe które stworzyły oryginalnego androgyna Adamewe. Wieża to symbol ludzkiego Ego, które w epoce Atlantydy „sięgało nieba” materialistycznie przy pomocy magii Słowa (Jan I:1) Od czasu do czasu próbuję „odbrązować” teksty biblijne, ale to wymaga dużo pracy a no to braki mi czasu
    Ukłony 🙂

  18. mirabelka Says:

    Hm… zgodzę się, że nie mając czegoś w oryginale a tylko nie zawsze wierne tłumaczenie, jest trudno wyciągać prawidłowe wnioski, ale… no właśnie Biblia nie wyciąga wniosków, nie ocenia w tej historii, a jedynie relacjonuje przebieg wydarzeń i… ludzie stwarzają to historię na nowo z interpretacją… i jak zauważyłam ZAWSZE ludzie są w tej historii obwiniani. Możesz się o tym przekonać pytając czy to starego czy młodego. ZAWSZE słyszałam niemal identyczną interpretację, zresztą tego uczą na lekcjach religii. Co dla Ciebie znaczy to niewyobrażalne ego ludzi i dlaczego ani słowem nie ma o ego bogów? Jeśli ludzkie sięga do nieba to gdzie sięga boskie? Przecież mamy doczynienia z podstępem i wmawia się, a raczej ludzie ludziom wmawiają, że ci co użyli podstępu są w porządku? Czy można mieć na nazwisko Ciechociński mając o sobie takie mniemanie, jak o kimś kto zasłużył na takie potraktowanie-zniszczenie zgody, mocy i zaufania między ludźmi? I czy ten Bombaj to nie efekt tego podstępu, który czasem mam wrażenie jest tak silny jakby był wczoraj?
    Rozróżniam Boga od bogów czemu dałam wyraz:
    http://ezoteryka-gospodyni-domowej.blog.onet.pl/2,ID276386322,DA2007-12-24,index.html
    http://ezoteryka-gospodyni-domowej.blog.onet.pl/2,ID186043028,DA2007-03-14,index.html
    http://ezoteryka-gospodyni-domowej.blog.onet.pl/2,ID185703056,DA2007-03-15,index.html
    Pozdrawiam ciepło ze słonecznego dziś Wrocławia:)))

  19. stefan Says:

    mirabelka: zgadzam się z tym co napisałaś o kulach i placu bożym, z pewną różnicą, bo kosmiczną miłość można nazwać Bogiem, ale to jest tylko ludzka terminologia która sciemnia raczej niż oświetla. „Miłość” to także słowo dynamit, bo ludzie kochają siebie, innych ludziów, abstrakty takie jak ojczyzna,władzę, złoto itp itd Miłość to jeden z wielu synonimów tej energii kosmicznej którą Einstein dla nas zdefiniował jako E=mv2. Biblia była pisana i ściągana ze starszych religii przez ułomnych ludzi. Dosłowne znaczenie takstów biblijnych to jedno wielkie nieporozumienie, bo te słowa wcale nie mają takiego znaczenia. A jeśli chodzi o „bogów” – Elohim jest liczbą mnogą od slowa EL, jedno z wielu imion boskich – to którego użył Jezus na krzyżu „Eli, Eli, lamma sabachthani”.Elohim=archanioły-bóstwa-specyficzne formy Energii, którą jest Miłość. Ego też jest nieudolną formą miłości, koniecznej do życia na tej planecie. Polega na kochaniu siebie samego. Elohim nie kochają siebie samych tylko tego którego nazywają Ojcem. Ale to też tylko ludzka terminologia. Z mroźnego Londynu – ciepłe pozdrowienia

  20. mirabelka Says:

    Postanowiłam tu napisać, bo zdaje się warto wrócić i do snu i do czegoś jeszcze.
    Fajnie, że szczerze napisałeś o co chodzi, bo fakt-pomyślałam sobie, ze owszem, komentarzy, które poniekąd są właśnie takimi przytuleniami, bo świadczą, że ktoś jest wobec nas ciekawy, chętny, to Ty i owszem przyjmiesz, ale w drugą stronę to już nie, bo i po co. Ale tu rysuje się całkiem inny scenariusz. Motyw to lęk, że kogoś potraktujesz zamiast głaskiem to szpilką, bo niejako masz to we krwi. I to, że będzie się sprawcą czyjegoś bólu. To powiem tylko, że to jest piękne myślenie i pełne miłości, ale niestety błędne i prowadzi na manowce. Nie wiem czy to „Ci przyszło do łba”, no właśnie czy tak się przejawia ta nieudolna forma miłość, czyli miłość do siebie (hi, hi, jaki piękny krytyk samego siebie nam tu wyszedł)? Dla mnie miłość do siebie jest najwyższą formą miłości, bo Stefanie kto czegoś nie ma tego dać nie może. Bo całe to działanie można przenieść na przykład… na matkę, która tak boi się, że zrobi dziecku niechcący krzywdę, że nie bierze je na ręce i nie przykłada do piersi. No i….? mamy głodne dziecko.:)
    Zapewniam Cię Stefanie, że anioły kochają same siebie. I nie ma to nic wspólnego z egoizmem. Natomiast nie kochają siebie demony. A moment kiedy siebie przestajemy kochać, staje się momentem kiedy możemy doświadczać czym nie jest miłość. Pod ostatnim moim postem jest komentarz dwóch dziewcząt Mitris i Ona. To jak piszą świadczy, że gdzieś uwierzyły, że nie tylko nie mogą i nie wolno im kochać siebie, ale też mają siebie karać. Straszne.
    Stefanie, w swoim życiu popełniłam i popełniam błędy, ale wiem, też (tu kłania się kurs pierwszej pomocy), że większym ryzykiem jest gdy nie pomagamy, bo czujemy się mało kompetentni, niż gdy to ryzyko podejmujemy. Hm… może czasem zdarzyć się, że niechcący komuś napiszę coś nie tak, ale to normalne. Najważniejsze aby przyświecało hasło: cokolwiek uczyniłeś, uczyniłeś też sobie. Dlatego miłości do siebie jest taka ważna, to podstawa, z nią się rodzimy. A teraz jak możesz to: przeczytaj jeszcze raz Swój sen i odnieść go do blokowiska. A i tu powtórne pytanie : „Stefanie, czy chodzi o osoby, które potrafią się cieszyć życiem i współpracować. To wtedy powstaje uzdrawianie?”
    A ćwiczyć pisanie komentarzy u innych… no cóż jak chcesz możesz zacząć u mnie. Powiem Ci tylko, że następny post będę pisała z myślą o Tobie, mam już pomysł, bo fakt, myśleć będę też o tych dziewczętach. BARDZO ciepło pozdrawiam:)))))

  21. stefan Says:

    Ojej, ale to daleki powrót do przeszłości! A czasu dla siebie mam strasznie mało, bo większość dnia (często nocy) pochłania mi opieka nad moją żoną. Pisanie komentarzy, Mirabelko, to jest przytulanie cudzych Ego i popisywanie się własnym. Moje motywy możesz tylko zgadywać, ale zapewniam Cię, że nie jest tak jak Ci się wydaje. Aniołowie, jak już wspomniałem, nie muszą kochać siebie samych , bo nie mają Ego,które jest dla nich zbędne bo nie mają fizycznmych ciał. Anioły to nieskażona czysta Miłość. W tym znaczeniu kochają siebie, ale słowo „siebie” myli, bo one kochają Tego, który ich stworzył. Ego jest piątym żywiołem koniecznym do życia na ziemi.To nasza kotwica, którą jesteśmy przycumowani do tej planety. Miłowanie samego siebie jest głównie i przede wszystkiem wybaczaniem sobie, bo wtedy potrafimy także wybaczać naszym bliźnim i to jest jedyny sposób na raj na ziemi. Aby pomagać innym, trzeba brać pod uwagę, że to co doświadczają może i z pewnością jest ich lekcją życiową. Dlatego gdy wysyłam energię reiki do kogoś kto mnie specyficznie o to nie prosił, dodaję ” ze zgodą twego wyższego Ja”, bo ono – duch, dusza – decyduje czy moja pomoc jest potrzebna czy jest wtrącaniem się mojego Ego.
    Komentuję oszczędnie, bo 99% blogowych wpisów to wołanie Ego o pogłaskanie i odwzajemnienie. Mógłbym wpisać „dzień dobry” i dać w ten sposób znać, że czytam ale to pochłonęłoby zbyt wiele czasu którego nie mam. A pośytek z tego teś niewielko. Jako dziennikarz jestem przyzwyczajony do braku komentarzy. Piszę, bo taki jest mój zawód. Dziękuję za ciekawe uwagi i ślę serdeczne pozdrowienia dla Ciebie iTwojej gromadki.

  22. mirabelka Says:

    Zawsze trzeba uważać by nie wylać dziecka z kąpielą:)))
    Współczuję, naprawdę współczuję z powodu choroby żony. Podziwiam, że tak radośnie piszesz i myślę, że daje Ci to po prostu odprężenie i przyjemność a także „doładowanie” akumulatorów. Co do reiki… przekonałam się, że czasami ktoś mówi, że chce zabieg ale gdy sprawdzam to w rzeczywistości się na niego nie godzi. To też dobry sposób, gdy nie ma możliwości spytania.
    A u mnie dziś zagościła przytulia czepna;))) Myślę, że tylko na chwilę:D No i wiem, że akurat Ty odbierzesz to przez pryzmat moich tu komentarzy:))) pozdrawiam ciepło

Możliwość komentowania jest wyłączona.