Nie rzucaj przynęty dla szczupłych szczupaków, gdy Merkury usuwa natrętne wzdręgi i ślizy z ludzkich mózgów. Wszystko jest na opak. Słowa giną, zmiecione w czarne dziury, gdzie kłębią się nieistniejące huragany paranoicznych urojeń. Merkury wymiata z mózgów każde nie moje słowo i myśl. Takie jest jego zadanie przez następne dwa tygodnie – potem muj musk będzie moją chudobą, ogrodzoną żywopłotem wiecznie zielonych pomysłów. Gdy Merkury biega z odkurzaczem po moich zwojach i neuronach, pisanie czegokolwiek jest bardzo trudne, prawie niemożliwe.Ale..dziś jest dzień św Judy Tadeusza, patrona spraw trudnych i beznadziejnych i orędownika w rozpaczliwych sytuacjach. No, i właśnie taka rozpaczliwa sytuacja zaistniała, gdy potężny huragan przeleciał nad Londynem i płd Anglią, siejąc śmierć, bezlitosne spustoszenie, setki zwalonych drzew i tysiące gałęzi, chaos na szosach i ulicach i powódź. Moja dzielnica na wzgórzach była jak oko huraganu- słoneczna, wietrzna, i stosunkowo spokojna. Jeśli ten znachor ewangeliczny potrafi podróżować na takim własnym sztormaggedonie (120 mph), to łatwo sobie wyobrazić jak potężna musi być jego energia leczenia terminalnie chorych w sytuacjach bez wyjścia. Oszczędził moją sadybę i dlatego zaprosiłem go do mojego bloga, bo kto wie… „wiara i czucie silniej mówią do mnie, niż mędrca szkiełko i oko.Niestety, każdy plus ma także swoje minusy…w prawym rogu szaman Juda Tadeusz, a w lewym wsteczny Merkuriusz. A ja, po środku. Jak zawsze. dobrejnocy 🙂
Tagi: huragan, Juda tadeusz, Merkury retro
29 października 2013 o 10:14
A to dobrze, ze nic sie nie stalo. Tutaj tez wialo niesamowicie i huraganowo. Liscie tanczyly na ulicach jak szalone. Lubie takie spektakle! W niedziele w porcie trudno bylo isc, wiatr zatrzymywal i utrudnial. Chociaz cieplo jest w miare.
pozdrawiam, bede miala na oku wplyw tego Merkurego;))
29 października 2013 o 10:15
Wciaz wieje. Bardzo to slychac w domu. Wciaz te powiewy jakby przechodzily jakies armie. Moja Mama sie tego bala.
29 października 2013 o 10:52
AsHa, Takie niezwykłe dla nas huragany so nieprzewidywalne, bo potrafią zabić ludzi jakimkolwiek pociskiem, zniszczyć dom, samochód itp. Jesteśmy wtedy zdani na pastwę żywiołu. Ja lubię wiatr, w pewnych granicach. Hałasował trochę, ale bez szkody.
Trzymaj się i steruj na spokojne wody. 🙂
30 października 2013 o 07:59
zobaczyłam, że ten Merkury odwróci się 11 listopada, jeszcze trochę to potrwa, u nas w ogóle nie wieje
dobrze, że lubisz wiatr, tak na wszelki wypadek mówię, bo on gdzieś ciągle jest,
myślałam kiedyś, że wiatr jest w drzewach:)
30 października 2013 o 08:01
bałwanka nagle sama tu wskoczyła,
okazało się, że bałwanki nie muszą się logować, to takie proste, chyba jest leniwa, jak to bałwanki,
ucieszyłam się
dzień dobry Stefanie:)
30 października 2013 o 10:17
dawno nie widziana bałwanka zawitała 😉 Wiem, że trzeba uzbroić się w cierpliwość z tym Merkiem. Ja próbuje pisać bylejaki nonsens to relax muzk. Tak, liście są odpowiedzialne za wiatr , ale on lubi gdy one szumią, bo wtedy robi się widzialny:)
30 października 2013 o 10:20
dzień dobry, bałwanko, słoneczny ranek ale oziębły. To nowina dla mnie, że bałwanki nie muszą się logować. Przywilejowana grupa anonimowa? ale jeśli łatwiej, tym lepiej 🙂