Dałaś mi w podarunku
Pustkę malowaną błękitem
Zgubiłem się w niej jak obłok
Pędzony wiatrem do nikąd.
Twój powitalny pocałunek
Miał zapach jesiennych dni
Kilka słów jak szelest
Kolorowych liści podarunek.
Przyfrunęłaś na wiotkiej nici
Babiego lata, omotałaś serce
I legowisko tam sobie usłałaś
Na mroźną zimę bez księżyca.
Będziemy razem śnić o wiośnie
O druidach na Wzgórzu Prymuli
O rytuałach pod jemiołą z dębu
I pocałunkach, które nas obudzą.
Reklamy
6 września 2013 o 18:15
Cóż więcej powiedziec.. – piękny wiersz!..
6 września 2013 o 20:48
ugoldenbrown, pokłony i podziękowania za te słowa 🙂
6 września 2013 o 21:56
Dla mnie to radość prawdziwa, ogromna, gdy czytam tak piękne strofy 🙂
6 września 2013 o 22:50
goldenbrown, a dla mnie piękna zachęta do dalszych prób poezji „od niedzieli”. Jesień sprzyja pisaiu wierszy, 🙂
7 września 2013 o 10:11
No właśnie, jesień sprzyja i to pisaniu pięknych, złotych wierszy, w których czasem tkwią pomarańczowobrązowiejące cętki dogasającego lata, jak w tęczówkach oczu. 🙂
7 września 2013 o 10:58
tani, to co napisałaś tak ładnie, to też biały wiersz. Gratuluję koleżance poecie (bo poeta to i tak żeński rzeczownik) 🙂
7 września 2013 o 15:42
Ale gdzie ta, Widunie, ja jestem tylko pleciugą. Siedzę w domu dziś, bo mały chory, a i mnie coś bierze. A taka piękna pogoda, aż wstyd!
7 września 2013 o 19:59
tani,pleć pleciugo, byle długo 😉 Paluszek i główka to szkolna wymówka. Małemu nie chce się wracać do szkoły, ot co. 🙂
8 września 2013 o 00:20
Piekny wiersz i zdjecie takze!
8 września 2013 o 10:55
Dzięki AsHa 🙂