Otworzyłem dziś w południe okienko kuchenki na ogród i zdębiałem. Stałem oko w oko z rudym lisem, który wygrzewał się w mdłym słońcu na dachu komórek. Mimo, że ślepia miał otwarte, jego mętny wzrok wskazywał, że albo drzemał albo był pijany. Złapałem cyfrówkę i zdążyłem kliknąć dwa razy, zanim obudził się na dobre i czmychnął, ześlizgując się z dachu w gąszcz zieleni. Mam pomysł na reklamę: „Chcesz obejrzyć lisa z bliska, przyjdź do mego Uroczyska.” Nagle przypomniała mi się fraszka o śpiącym lisie, którą nabazgrałem w marcu zeszłego roku. Nareszcie zrozumiałem, że wiersze to sny na jawie, które czasem materializują w formie lisów, kwiatów albo nawet kobiet.
Fraszka
Lis pod cisem siedział cicho Bo w tym cisie drzemie licho
Jak wcisnęło się nikt nie wie Jest tajemnic wiele w drzewie
Lis wie o tym, zęby ściska Lichu nie da wleźć do pyska
W ciszy cisu, w jego cieniu Lis już marzy o swym śnieniu
O lisicy, tłustych kurach…Wtem bęc!licho spada z góry
Tak jak pocisk z ciemnej chmury Co u licha jest z tym cisem
Że nie daje pospać lisom?
Tagi: lis, ogród, uroczysko widuna
4 czerwca 2012 o 18:17
ho ho!!! mamy wreszcie doskonałą rymowankę:)
4 czerwca 2012 o 18:35
Podejdź z bliska, ujrzysz liska. Chociaż mieszkam na skraju tej zielonej dzungli od lat, czasem trudno mi uwierzyć w obecność tylu krzaków, ptaków i zwierzaków, które tu się zagnieździły. Niemal w centrum wielkiego Londynu. 😮 😉
4 czerwca 2012 o 21:00
Podoba mi się ten rudzielec. W Chmielniku nie ma lisów. Ich miejsce zajęły olbrzymie stada saren, a ostatnio pojawiają się dziki. Kilka działek dalej gospodarz stracił całe pole ziemniaków, bo pracowicie zryły je dziki. U mnie na razie ich nie było, pewnie dlatego, że nie mają co ryć i żreć.
Dziki stają się coraz bardziej ‚udomowione’. Ostatnio jakiś młody dzik -desperat przepłynął Zatokę Pucką i wyłowiono go przy nabrzeżu w Gdyni, gdzie nie mógł wydostać się na brzeg o własnych siłach 🙂
4 czerwca 2012 o 21:34
Małgosiu, nieoficjalne statystyki podają, że w Londynie jest ok.10,000 lisów. O dzikach nie słyszałem, ale jest wiele innych zwierzaków, które uciekają z klatek pobliskiego zoo albo z prywatnych domów. W jednym znanym horrorze, uciekinier-boa wylazł z ubikacji. Małego jeża uratowałem od niechybnej zagłady gdy sobie spacerował po jezdni na naszej uliczce.Dużo gorzej jest na Alasce gdzie białe niedźwiedzie przyłażą na śmietniska w poszukiwaniu żarcia. Dziki Zachód! Może te zwierzaki przeczuwają coś, o czym my nie mamy zielonego pojęcia. Dobrej i spokojnej nocy. 🙂
4 czerwca 2012 o 22:50
oj znam ci ja tegoliska to ja tak ukradkiem po cichutku widunowej poezji chciałbym posłuchać na sen dobry aby złe myśli odgonić
4 czerwca 2012 o 23:10
strumień, poezja była dziś pierwsza (Strzępki błękitu), ale lisek jakoś ją schował przed czytelnikami, bo nikt tego iersza nie dostrzegł. Lisek nazywa sie Tomek 😉
5 czerwca 2012 o 10:21
Stefanie, jesteś przecież Widunem, ten wierszyk jest o tym:)
wiersz z widokiem, ojej, dzięki!!!
5 czerwca 2012 o 11:23
Ojej! dzień dobry. Hmm, ale dlaczego tylko fraszki się materializują? Eh? 😦
5 czerwca 2012 o 11:56
nie tylko fraszki, tam w poezji błękitnej masz od nas lajki bez nieudolnych słów:)
5 czerwca 2012 o 12:27
Mam lajki? a gdzie one są? niewidoczne? pytania nie wymagają odpowiedzi bo to tylko moje „ja-ego”, które zniknęło razem z lajkami.
6 czerwca 2012 o 07:48
Uśmiechnąłeś mnie z samego rana, Stefanie. Fraszkę muszę sobie przepisać – za rok-dwa będzie fajnym ćwiczeniem na wymowę dla mojej wnuczki Zuzanki. Poproszę o więcej! Lubię pogodne wierszyki, pewnie dlatego tak lubię Gałczyńskiego. Lubisz, Stefanie, Pana Konstantego Ildefonsa ?
6 czerwca 2012 o 08:44
Widun dziś zobaczył lisa. Zdjęcia pstryknął, wiersz napisał. Niech zobaczy netu plemię, co też u Widuna drzemie.
Niepodobny do paskudy, lis wspaniały jest i rudy.
A mnie mimochodem, z deczka… Przypomniała się bajeczka:
„Znano różne w świecie lisy
był więc lis Ancymon Łysy
Pospolity lisek rudy
znany z sprytu i obłudy.
Lis niebieski – wielka sknera
Zezowaty lis – przechera.
Mały lisek ogoniasty.
Lis Patrycy jedenasty.
(…) Lecz nie było w świecie lisa
ponad Lisa Witalisa”
Coś tak to leciało. Czasu mało więc z pamięci.
Niech się dzień wraz z lisem kręci.
Macham.
6 czerwca 2012 o 12:36
Kasiu, to Ty już się wnuczki dorobiłaś .-o O, rany! jak ten czas leci. Owszem lubię Ildefonsa, zwłaszcza jego skumbrie w tomacie 😉
6 czerwca 2012 o 12:51
taniu. marnujesz Twój talent do fraszek, chyba że kopiujesz je przetłumaczone na Esperanto do Tani Dzieł Zbiorowych.
Ale chyba ten lis rudy, głównie znany jest z obłudy. Taka z niego jest przechera, że wiewiórki mi pożera. Potem opowiada bzdury, że on tylko tępi szczury. Jako Tomek, czasem pisze, felietony jakieś lisie. PS przestań mnie prowokować! 😉
6 czerwca 2012 o 15:49
Kochany Widunie, ten wierszyk w dłuższym fragmencie to z Brzechwy „Szelmostwa Lisa Witalisa”. Piękny poemacik, ja to rymuje, jak wiesz tak sobie bardziej. Ale przyznam, że biorę z Was, rymopisów, przykład. Nie prowokuję, tylko ten lis jest tyleż niesamowity, co i fraszka udana. Ale żeby w mieście… lis? No sam powiedz. Macham.
6 czerwca 2012 o 17:18
taniu, dziecko drogie, Brzechwa?? 😮 fraszkopisarz? polski? Ja myślałem do tej pory, że tylko Kochanowski, Ty i ja utrzymujemy tradycję fraszków? A tu ta jakaś brzechwa? skaranie boskie 😦
Londyn to skupisko posiołków, a w moim zwierzo-liściastym ciso-borze hampstedzkim lisy mają swoje ekologiczne widzimisie. Odmachnąłem 🙂
6 czerwca 2012 o 18:31
oj, Stefanie, braki blogowe Ci wychodzą boczkiem 😉 Wnuczkę mam od prawie dwóch lat, i od tej pory jest główną bohaterką prawie każdego mojego wpisu. Twoja mówi po polsku ?
6 czerwca 2012 o 19:12
Kasiu, jest tylko jedna_ty, ale zwiodłaś mnie rusałkowato Twoimi licznymi ksywami. Wiedziałem. że znam ten piękny styl pisania, wiedziałem że znamy się od kilku lat, ale adres i ksywy w połączeniu z normalnym uwiądem starczym sprawiły, że się wygłupiłem. Nic nowego. Czy „strumień” z tegoż korzenia?
Moje wnuczki to dorosłe kobietyale po polsku znają tylko jedno słowo: dziadziu, które czasem wymawiają didziu albo dzdzdz. Dzieci uczą się łatwo polskiego tam, gdzie jest matka albo babcia pod bokiem. U mnie nie było 😦 uściski z Londynkowa 😀
6 czerwca 2012 o 20:09
Heh, wiedziałam, że to musi mieć związek z tym, że zapomniałam jak się u Ciebie podpisywałam wcześniej. Ja w zasadzie używam trzech ksywek : prowincjuszka (zeszwedziłam to na provincial, na potrzeby bloga szwedzkojęzycznego), takajedna i KasiaP.
Zuzia, Zuzanna, moja prawie dwuletnia wnuczka jest Polką w 100% (rodzice Polacy i polskie obywatelstwo) choć wychowuje się w Szwecji. Będę walczyć o jej polski język jak lew. Wiem, że w mieszanych rodzinach trudno zachować u dzieci ten drugi język, zwłaszcza jeśli rodzice między sobą mówią językiem miejscowym. Zuzia prawdopodobnie będzie się wychowywać w takim domu, więc nie będzie łatwo.
6 czerwca 2012 o 21:11
dobrze tego lisu obejrzeć i przeczytać go wieczorem, udał Ci się:)
dobranoc na razie do jutra
6 czerwca 2012 o 21:36
Tak, Widunie, mój ulubiony Lesman. ;). Wychowałam się na jego bajkach. Nie na Krasickim, nie na Tuwimie 😉 nie na malinowych chruśniakach rosłam. Na lisach, pchłach, rysiach i niedźwiedziach, stalowych jeżach… Brzechwa strzały. Macham.
6 czerwca 2012 o 23:07
Kasiu, teraz dopiero wpadłem jak śliwka w mętlik.Całe nieporozumienie wynikło z tego, że pojawiły się równocześnie dwie kasie w komentarzach. Ta wcześniejsza Kasia wa-wa, którą też znam z jej pisania, próbowałem rozszyfrować zanim Ty się pojawiłaś, a ja pomyliłem Cię z nią i wciaż chyba mylę i stąd mój koment o wielu ksywach.. Podejrzewam moją Kasię w niebie, że to ona tak celowo mąci mi w głowie i podśpiewuje „gdzie jest Kasiów sześć, Widun nie ma co jeść, hi hi”. > 🙂
6 czerwca 2012 o 23:11
Signe, ten rudzielec to utrapieniec, który mi wodę mąci i psoty wyczynia. Wszystko ma jakieś ukryte znaczenie, nawet lisy witalisy.Dobranoc:)
6 czerwca 2012 o 23:21
Taniu, ja też na Lesmanie wyrosłem, ale Bolesławie. Każdy w swoim stylu, może byli kuzynami? Ja nie z roli ani soli, ale z malinowego chruśniaka wyrosłem. Tak jakoś. Dobranoc 😉
7 czerwca 2012 o 05:48
to się zacznę podpisywać takajedna-Kasia, przestanie Ci się mylić, Widunie ?
7 czerwca 2012 o 20:20
tu ciągle ten lis jest trzymany, Widunie, na pewno czeka on na jakąś tłustą magię, ja czekam,
tymczasem dobranoc, bo chodzę spać z kurami:)
7 czerwca 2012 o 21:58
kasiu skróc może to tajedna-Kasia albo Takasia, bo z moim jednym wyleczonym okiem, a drugim zaćmionym jestem ofiarą nieporzumień własnego wyrobu – copyrajt widun 🙂
7 czerwca 2012 o 21:59
A widzisz, może to kuzyni. I powiedz Ty mnie, że starozakonni nie są genialni. Ot taki choćby Zamenhof. 😉 Choć to niby inna bajka. Ja myślę, choć to nie należy do tematu, ale ba, pewna jestem, że te wszystkie prześladowania… to z zazdrości ;).
7 czerwca 2012 o 22:03
signe, raduję mnie ten wordpress gdy zmienia mnie w anonima, a dobrotliwy akismet nie podejrzewa mnie o spamerstwo! 😀 Nie powiem z jakimi ptakami ja chodzę spać, bo i tak ma złą opinię.
Dobranoc – coś się pewnie ukaże po północy Trzymaj kciuki nawet jeśli już śpisz. dobranoc 🙂
7 czerwca 2012 o 22:11
taniu, Hebrajczycy to jedna z najstarszych ras na tej planecie, z ogromną wiedzą w ich genach, ale ona ujawnia się właśnie w takich jak Einstein, Leśmian, Zamenhof i setki innych. Prześladowanie i antysemityzm to temat-rzeka. Mi się wydaje, że ich zadaniem była asymilacja z każdym narodem. Niektórzy poszli tą drogą. Inni woleli tworzyć getta, izolować się od gojów i to ich zgubiło. dobranoc 😉
7 czerwca 2012 o 22:43
..oj umiesz Ty Widunie namacic kobiecie w glowie..przez chwile zaczelam miec powazne watpliwosci w kwestii wlasnej tozsamosci Czarodzieju Piora..witam w Klubie Pozytywnie Zakreconych.. 😉 ..od dzisiaj jak nie zapomne bede sie tyulowac per malpa. w skrocie @. Ok? 😉 ps. nie jestem nikim waznym ani nikim znanym i niech juz tak zostanie.. 🙂
7 czerwca 2012 o 23:15
Anonimie, witam w Klubie anonimów Uroczyska, bo za takiego uznał mnie dziś wordpress .Jedynym zresztą, który nie jest ani ważny ani znany, nawet w jego własnym Uroczysku. Natomiast każdy kto tu wchodzi i zostawia komentarz jest momentalnie ważny i znany opiekuńczym duchom tego chramu.Spodziewałem się, że lada chwila będę oskarżony o mącenie, bo mi się pomyliły dwie Kasie,Kachny, Katarzyny..bo pewien Tatar miał katar a Katarzyna żona Tatarzyna miała z nim niemałe utrapienie…bał się kat zakatarzony Katarzyny kata żony…ale dobranoc 😉
7 czerwca 2012 o 23:22
..umiesz Ty Widunie zawrocic kobiecie w glowie.. 😉 ..nie dosc ze zaczelam miec powazne watpliwosci co do swojej tozsamosci to teraz sie czuje jakby wogole mnie nie bylo.. 🙂 ..taki los jak ktos nie jest ani nikim waznym ani nikim znanym.. ech..z kazdym moim slowem i kazdym oddechem bog sie zanosi chyba coraz wiekszym smiechem..hm..skoro robie tu za echo moze bede od dzis echem..moge..? 🙂
7 czerwca 2012 o 23:42
..no nie..napisalam..odrzucilo mnie..to napisalam jeszcze raz. i co? ..wyszlo na to ze drugi raz sie wpisalam z sawie tym samym tekstem..a jak mnie tu mile powitano..? drogi anonimie..ide sprawdzic czy jeszcze mam odbicie w lustrze.. 😉 ps. wiem. mea culpa. walnelam sie wpisujac dane do formularza o jedna linijke. z wrazenia. Ps’ nie masz jeszcze dosc zamieszania jakie tu wprowadzam? wlasnie sobie uswiadomilam dlaczego uprzednio przestalam komentowac..wlasnie dlatego..chyba jakos niechcacy mieszam 😦
8 czerwca 2012 o 07:05
byłam tu jakiś czas bałwanką, ale ten wordpress nie uznaje tylu tożsamości na raz, a przecież wtedy jest ciekawiej,
a lis tylko czeka:)
8 czerwca 2012 o 08:01
To TaKasia 🙂 mi się podoba. A w razie wątpliwości zawsze pod ksywką jest adres do bloga z trollami
8 czerwca 2012 o 08:53
Wakasiu vel Anonimku vel k-wa-wa jesteś cudownie wielopostaciowa czyli siostra po fachu, bo mnie też nudzi się bycie zawsze jednym i tym samym. Bogowie zawsze się z nas ludzików śmieją, bo my som śmiszne dla nich. Ludzie nie śmią się śmiać tutaj, bo w Uroczysku dostaną po pysku 😉
8 czerwca 2012 o 08:56
signe, tak, pamiętam, Twoją bałwankowość, którą nauczyłaś się odwilżać z czasem. Jak w arii Stefana ze Strasznego Dworu, prawdę mówił Maciej stary, są tu dziwy są tu czary 😉 🙂
8 czerwca 2012 o 09:02
TaKasia tyż misie podoba, bo teraz jest Tamtakasia w niebie, Takasia i Tukasia w Uroczysku, a może także Tykasia, która czyta ale się nie odzywa. Gdzie TakichKaś sześć, tam Widun ma co jeść mniam! 😀
9 czerwca 2012 o 16:24
CHE, CHE… WIDUN RZĄDZI! 😉 Jak to się teraz mówi… Macham.
9 czerwca 2012 o 16:55
tania, hmm, Widun żądzi żądliście w celu uad i pożądliwość, bo bez tego byłby nie-żąd, Chcesz być Tytanią, aby cię odróżnić od tani1, tanigu itp? kreślę się z szaconkiem zamiast machania, bo tego jest dość w Euro2012 😉